Przerwa w pisaniu ale nie na budowie
Data dodania: 2014-07-01
witam,
Strasznie mi głupio gdyż od ostatniego wpisu upłynęło prawie 3 miesiące, ale uwierzcie mi że nie było kiedy, schemat dnia : kawa-praca-kawa-budowa- sen itd i to dosłownie w domu jestem gościem ( wielki minus robienia większości samemu) ale postepy są i to znaczne. Aktualnie prace trwaja nad dachem a mianowicie cieśle klepią kostrukcje dachu. ale może od poczatku......
Po zalaniu mieliśmy trochę przerwy były święta wielkanocne jeździliśmy całą rodzina podlewac tylko. ale sielanka nie trawała dlugo po tygodniu był urlop i zaczelismy jechac z piętrem wybudowaliśmy ścianę kolankową ( podniesiona o 1 pustak) nastepnie scianki działowe i kominy. nadszedł czas na dach i tu pierwsze problemy gdyz sami nie chcieliśmy się za to brać ze względu gdyż tego nie robilismy no i by trzeba było wynajmować pomocników a kazdy sie ceni więc zdecydowałem ze zlecę to firmie. wszystko fajnie umówieni byliśmy na 10 maja ludzie mówią ze budowa same problemy myśle sobie głupki przecież idzie idealnie przychodzi 7 maj dzwoni majster cieśli ze trzeba termin przesunąć na koniec maja mówie ok nie jest źle gdyż i my bysmy musieli nieźle się spinac zeby się wyrobić uświadam sobie lepiej nie mogło być idzie super nadchodzi koniec maja dzwoni telefon majster mówi szefie musimy na 10 czerwca wrrr z moej strony ale ok mysle czekałem tyle poczekam jestem cierpliwy i spokojny naprawde nadchodzi 10 tel od majstra i znowu szefie musi być 20 czerwiec mysle chyba coś jest z tym narzekaniem ludzi ale jestem ogólnie pozytywnie do świata nastawiony wiec mówie ok źle nie ejst mamy czas. No i jada dni jeden za drugim nagle nadchodzi 15 czerwiec dzwoni majster mysle ciekawe jaki termin a on szokpanie załawiaj dzewo jutro jesteśmy ja panie z dnia na dzień to nie wiem czy mi przywiozą. Dzwonie do tartaku a tu zonk Panie nie da rady prosze błagam i złoty człowiek mówi ze zrobi się jutro od samego rana nawet w połowie nocy jupi ( od 4 w nocy będą wozić zeby się wyrobić) układa sięmówili brednie z tymi problemami. dzwonie do cieśli ze sie udało załatwić on ze super umawiamy sie po południu na obgadanie wszystkiego jade na budowe widze jest punktualnie super serce się cieszy a on zę musimy przełożyć na lipiec no i moja anielska cierpliwość psu w dupe poszło może za mocno [postąpiłem ale już nie wytrzymałem nie cytował gdyż cenzury by nie przeszło. Mówiąc łagodnie podziękowałem gościowi. no i problem szukać trzeba nowych po paru dniach bez produktywnych telefonów zadzwoniłem do znajomego który robi całem dachy i mówi ze coś pomysli no i wymyslił i w tej chwili klepią wieźbe. co prawda nie bez problemów gdyż poprzednik wprowadził mnie w błąd z rozmiarami i twierdził zeby brac zgodnie z projektema w projekcie mam takie dzewo ze szok ze trzeba było wciągać dzwigiem krokiwie koszowe ( jedna ok 500-600 kg waży) ale to tylko taki mały szczegół w tym całym zamieszaniu. ps dzwig ja płaciłem ale już nie chciałem robić problemów.
Strasznie mi głupio gdyż od ostatniego wpisu upłynęło prawie 3 miesiące, ale uwierzcie mi że nie było kiedy, schemat dnia : kawa-praca-kawa-budowa- sen itd i to dosłownie w domu jestem gościem ( wielki minus robienia większości samemu) ale postepy są i to znaczne. Aktualnie prace trwaja nad dachem a mianowicie cieśle klepią kostrukcje dachu. ale może od poczatku......
Po zalaniu mieliśmy trochę przerwy były święta wielkanocne jeździliśmy całą rodzina podlewac tylko. ale sielanka nie trawała dlugo po tygodniu był urlop i zaczelismy jechac z piętrem wybudowaliśmy ścianę kolankową ( podniesiona o 1 pustak) nastepnie scianki działowe i kominy. nadszedł czas na dach i tu pierwsze problemy gdyz sami nie chcieliśmy się za to brać ze względu gdyż tego nie robilismy no i by trzeba było wynajmować pomocników a kazdy sie ceni więc zdecydowałem ze zlecę to firmie. wszystko fajnie umówieni byliśmy na 10 maja ludzie mówią ze budowa same problemy myśle sobie głupki przecież idzie idealnie przychodzi 7 maj dzwoni majster cieśli ze trzeba termin przesunąć na koniec maja mówie ok nie jest źle gdyż i my bysmy musieli nieźle się spinac zeby się wyrobić uświadam sobie lepiej nie mogło być idzie super nadchodzi koniec maja dzwoni telefon majster mówi szefie musimy na 10 czerwca wrrr z moej strony ale ok mysle czekałem tyle poczekam jestem cierpliwy i spokojny naprawde nadchodzi 10 tel od majstra i znowu szefie musi być 20 czerwiec mysle chyba coś jest z tym narzekaniem ludzi ale jestem ogólnie pozytywnie do świata nastawiony wiec mówie ok źle nie ejst mamy czas. No i jada dni jeden za drugim nagle nadchodzi 15 czerwiec dzwoni majster mysle ciekawe jaki termin a on szokpanie załawiaj dzewo jutro jesteśmy ja panie z dnia na dzień to nie wiem czy mi przywiozą. Dzwonie do tartaku a tu zonk Panie nie da rady prosze błagam i złoty człowiek mówi ze zrobi się jutro od samego rana nawet w połowie nocy jupi ( od 4 w nocy będą wozić zeby się wyrobić) układa sięmówili brednie z tymi problemami. dzwonie do cieśli ze sie udało załatwić on ze super umawiamy sie po południu na obgadanie wszystkiego jade na budowe widze jest punktualnie super serce się cieszy a on zę musimy przełożyć na lipiec no i moja anielska cierpliwość psu w dupe poszło może za mocno [postąpiłem ale już nie wytrzymałem nie cytował gdyż cenzury by nie przeszło. Mówiąc łagodnie podziękowałem gościowi. no i problem szukać trzeba nowych po paru dniach bez produktywnych telefonów zadzwoniłem do znajomego który robi całem dachy i mówi ze coś pomysli no i wymyslił i w tej chwili klepią wieźbe. co prawda nie bez problemów gdyż poprzednik wprowadził mnie w błąd z rozmiarami i twierdził zeby brac zgodnie z projektema w projekcie mam takie dzewo ze szok ze trzeba było wciągać dzwigiem krokiwie koszowe ( jedna ok 500-600 kg waży) ale to tylko taki mały szczegół w tym całym zamieszaniu. ps dzwig ja płaciłem ale już nie chciałem robić problemów.